Porozmawiajmy o sprzęcie
2017-05-07
Z krętlikiem czy bez?
Do czego służy krętlik?
Pytanie to usłyszałem już tyle razy, że wreszcie nadszedł czas aby wyjaśnić zastosowanie tego małego acz niespotykanie pożytecznego dodatku do sprzętu używanego podczas terapii SI. Zwykło się uważać, że krętlik jest wyposażeniem dodatkowym, a więc nie koniecznym do codziennej pracy. Jego rolę upatrywano jedynie w poprawie komfortu pracy. To albo niezrozumienie sensu stosowania krętlika albo niedocenianie korzyści płynących z jego użycia pozwalało na formułowanie takich opinii. Nie jestem w stanie zgodzić się z takim twierdzeniem. Krętlik ma do spełnienia trzy podstawowe zadania:
- umożliwia płynny obrót /rotację/ dziecka wraz z przyrządem, na którym ćwiczy. Jedynym warunkiem jest to aby rotowany sprzęt miał możliwość podczepiania jedno zaczepowego. Do rotowania nadają się znakomicie np. trapezy ale bez problemy można również wykorzystać hamak, platformę czy "konika". Dzięki krętlikowi rotacja może być płynna i nie będzie ograniczana skręcaniem się lin.
- krętlik zabezpiecza linki uprzęży huśtawek stosowanych w terapii oraz liny podwiesi, czy jak w przypadku mojego rozwiązania, liny zaczepowe przed zniszczeniem podczas ćwiczeń związanych z rotacją. Bez krętlika, obracając huśtawką doprowadzamy do skręcania lin. W efekcie znacząco skracamy ich żywotność a w skrajnej sytuacji możemy wręcz doprowadzić do zerwania poprzez ukręcenia zawiesia bądź uprzęży. Tak czy inaczej to straty i potencjalne zagrożenia dla dziecka.
- poprawa bezpieczeństwa poprzez wyeliminowanie zjawiska "odbijania" huśtawek po skręceniu ich linek podczas rotacji w jedną stronę. Zjawisko tyleż niebezpieczne, co niepożądane podczas terapii.
Gdzie wpiąć krętlik?
Ten element wpinany jest za pomocą karabińczyka pomiędzy liny zawiesia a huśtawkę, na której będziemy prowadzić ćwiczenia. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku korzystania z ramy. Krętlik musi znajdować się pomiędzy ramą a sprzętem, na którym w danym momencie zamierzamy pracować. Ważne jest to aby krętlik był wpięty tylko wtedy, kiedy zamierzamy z niego korzystać. Nie ma potrzeby zbędnie obciążać a przez to zużywać tego elementu. Ma to szczególne znaczenie, kiedy używamy krętlików wyczynowych, które do najtańszych nie należą.
Ten element wpinany jest za pomocą karabińczyka pomiędzy liny zawiesia a huśtawkę, na której będziemy prowadzić ćwiczenia. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku korzystania z ramy. Krętlik musi znajdować się pomiędzy ramą a sprzętem, na którym w danym momencie zamierzamy pracować. Ważne jest to aby krętlik był wpięty tylko wtedy, kiedy zamierzamy z niego korzystać. Nie ma potrzeby zbędnie obciążać a przez to zużywać tego elementu. Ma to szczególne znaczenie, kiedy używamy krętlików wyczynowych, które do najtańszych nie należą.
Jaki krętlik wybrać?
Na zdjęciach obok prezentuję kilka przykładowych krętlików możliwych do wykorzystania. Ich ceny wahają się od kilkunastu złotych /foto 1 - krętlik budowlany/ do ok.250 /foto 4 - krętlik sportowy/. Dobry krętlik powinien obracać się lekko, płynnie i cicho. Takie warunki spełniają jedynie krętliki łożyskowane. Z tych prezentowanych obok, w łożyska wyposażony jest jedynie krętlik sportowy, alpinistyczny. Każde inne rozwiązanie to tylko półśrodek. Foto 2 to krętliki jeździeckie, foto 3 to dla odmiany krętlik żeglarski.
Zupełnie osobną kwestią jest zadbanie o właściwą wytrzymałość użytkowanego krętlika. Tutaj mogę jedynie odwołać się do Państwa zdrowego rozsądku i czytania instrukcji dołączonych do zakupionego krętlika.
Z krętlikiem czy bez?
Odpowiedź nie jest trudna. Zdecydowanie należy używać krętlików. Oczywiście pełny komfort i bezpieczeństwo zapewniają wyczynowe, alpinistyczne i łożyskowane krętliki. Korzystając z innych musimy liczyć się z ich ograniczeniami. Lepszy jednak krętlik budowlany niż brak krętlika. Niech to ostatnie zdanie posłuży za podsumowanie.
Makaron czy żwir?
Utarta praktyka.
Specyfika zajęć terapii integracji sensorycznej, szczególnie w odniesieniu do stymulacji zmysłu dotyku, wymaga aby dostarczać dzieciom różnorakich bodźców dotykowych. Powszechnie stosowanymi materiałami są, między innymi oczywiście, różnego rodzaju makarony /ze względu na ciekawą fakturę/, ryż, kasze, groch czy fasola. Ogólnie mówiąc suche nasiona lub produkty spożywcze. Można powiedzieć, że nie ma w tym nic złego. Jeśli służy to polepszaniu zdrowia dzieci to czemu nie?
Zastanawiam się jednak, czy oby na pewno służy. Skąd moje wątpliwości? Widać to na zdjęciu obok. Duży, renomowany gabinet terapii. Podczas wizyty związanej z rutynową dostawą sprzętu do terapii miałem okazję być w jednej z sal, w których na co dzień odbywają się zajęcia terapii SI. Przypadkowo zajrzałem do otwartego pojemnika z ryżem. Nie wierzyłem własnym oczom. W pojemniku roiło się od martwych owadów, pełzały w nim bliżej nie określone larwy. Prawdopodobnie również nie brakowało tam owadzich odchodów. I niech ktoś spróbuje przekonać mnie, że taki stan nie jest potencjalnym zagrożeniem bezpieczeństwa zdrowia dzieci, z którymi wspomniany gabinet pracuje. Czy ktoś z Państwa chciał by aby jego dziecko podczas kosztownych zajęć terapeutycznych "grzebało się" w owadzim łajnie?
Bez taryfy ulgowej.
Nie ma, moim zdaniem żadnego znaczenia czy za zaistniałą sytuację odpowiada niechlujność, niedopatrzenie czy zwyczajny brak wyobraźni. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Może to był jednostkowy przypadek? Śmiem wątpić. Produkty spożywcze to przecież wspaniała pożywka dla rozwoju pleśni, drożdży czy miejsce namnażania się owadów.
Produkty spożywcze to przecież tłuszcze, cukry białka itp., które po prostu się starzeją,jełczeją czy utleniają. Tracą "przydatność do spożycia" i w warunkach domowej kuchni dawno zostały by już usunięte. W gabinetach terapii integracji sensorycznej służą jednak jako pełnowartościowe narzędzia oddziaływań terapeutycznych. Sporo w tym ironii.
Co w zamian?
Drobina dobrych chęci wystarczy aby wyszukać materiały o podobnej strukturze i fakturze. Na zdrowy rozsądek powinniśmy uzyskać identyczny efekt oddziaływań sensorycznych. Jestem pewien, że dla zmysłu dotyku nie ma znaczenia czy stymulujemy receptory za pomocą makaronu czy drobnych koralików z tworzywa sztucznego. Materiałów sypkich, drobno czy gruboziarnistych jakimi mogą zostać zastąpione produkty spożywcze jest mnóstwo. Żwir, piasek, różnego typu kruszywa mineralne, trociny, wełna drzewna, kamienie rzeczne, granulat z korka naturalnego, różnego rodzaju koraliki czy niektóre materiały florystyczne. Ogólniej mówiąc materiały, które będziemy bez problemu mogli utrzymać w czystości lub bez straty i nadmiernych kosztów wymienić na nowe. Nie sądzę aby taka zamiana odbiła się negatywnie na skuteczności oddziaływań terapeutycznych. Bez wątpienia jednak zyska na tym stan sanitarno-epidemiologiczny Państwa placówki czy gabinetu. Wyeliminowane zostanie po prostu jeszcze jedno źródło potencjalnych zagrożeń.
Kto decyduje o wyborze sprzętu do terapii?
Bez wątpienia rosnąca popularność metody w połączeniu ze względnie łatwym dostępem do środków finansowych pochodzących z realizacji różnego rodzaju programów "unijnych" czy "regionalnych" powoduje, że szczególnie poza dużymi miastami gdzie dużo trudniej jest uzyskać tego typu finansowanie, brakuje wyszkolonych terapeutów. Coraz częściej obserwuję następującą sytuację. Placówki oświatowe, poradnie czy podmioty gospodarcze nie zawsze związane branżowo z "opieką" nad dziećmi, występują o różnego rodzaju dofinansowanie. Nie wszystkich zajmuje kwestia późniejszego realizowania przyjętych na własne barki zobowiązań.
Jeśli szczęśliwym zbiegiem okoliczności i dzięki przychylności urzędników dana placówka dostanie wspomniane wyżej dofinansowanie rozpoczyna się "realizacja projektu". I tutaj docieramy do sedna. Okazuje się, niestety zbyt często, że "projekt" składany był w ostatniej chwili a zestawienie sprzętu do terapii kompletowane przez osoby nie dość, że nie będące terapeutami metody integracji sensorycznej, to wręcz nie mające nic wspólnego z opieką nad dziećmi. Spotkałem w swojej praktyce salę do terapii "zaprojektowaną" przez sekretarza gminy, urzędnika (!).
Osobiście nie jestem zwolennikiem tworzenia i oferowania gotowych "zestawów sprzętu do terapii SI" i prawdopodobnie doświadczeni terapeuci zgodzą się z tą opinią. Nie ma dwóch placówek o identycznych potrzebach jeśli chodzi o wyposażenie w sprzęt terapeutyczny. We wszystkich używana będzie deskorolka, lecz dla dzieci w wieku przedszkolnym odpowiednia będzie mniejsza, a dla placówek np. Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym, gdzie podopiecznymi są również ludzie dorośli, zdecydowanie większa. Podobna sytuacja dotyczy innych elementów wyposażenia. Od huśtawek, poprzez piłki na kołdrach dociążeniowych kończąc. Tak też każdy komplet sprzętu opuszczający moją pracownię uwzględnia konkretne potrzeby odbiorców. Od kolorów pokrycia po rozmiary poszczególnych huśtawek. Jeśli za nadrzędny cel uznajemy dobro osób, dla których pozyskiwane są wspomniane środki finansowe, a nie sam fakt poprawienia statystyk wykorzystania "unijnych" pieniędzy, to należało by z większym rozsądkiem i dbałością podchodzić do udziału w tego typu przedsięwzięciach.
Zasada "będziemy martwić się jak nam dadzą" nie jest w tym kontekście najlepszą dewizą. Daleki jestem od zarzucania komukolwiek złej woli w działaniu. Wręcz przeciwnie. Podziwiam zaangażowanie i wytrwałość wielu dyrektorów, nauczycieli czy szeregowych pracowników oświaty chcących stworzyć dla "swoich" dzieci lepsze warunki do terapii i rozwoju. Lecz muszę zwrócić się do nich z osobistym apelem. Żeby Wasze działanie nie poszło na marne a Ci, dla których to robicie, w najpełniejszy sposób mogli spożytkować efekt Waszych wysiłków, postarajcie się aby dobrać wyposażenie do potrzeb Waszego środowiska, Waszej placówki, Waszych podopiecznych. Będzie to dodatkowy wysiłek ale efekt jest tego warty.
Osobą najbardziej kompetentną do zaplanowania wyposażenia sali do SI jest terapeuta, który będzie w danej placówce pracował. Zna on specyficzne potrzeby osób, do których będzie kierowana jego pomoc. Zna lokal, plany rozwoju czy wysokość planowanych środków finansowych etc. Pomocy można również szukać w stowarzyszeniach skupiających terapeutów integracji sensorycznej. W Polsce mamy takie dwa. Szukanie pomocy u producentów sprzętu nie jest chyba najlepszym rozwiązaniem, bo będą oni zbyt silnie przywiązani do własnej oferty i mogą w ten sposób nie zachować obiektywizmu. Ta uwaga dotyczy również i mnie. Podstawowym grzechem projektów przygotowywanych przez osoby nie związane z metodą jest zapominanie o niesłychanie ważnej roli "drobnego sprzętu". Bez niego jednak trudno wyobrazić sobie prawidłowy przebieg terapii.
Żeby nie pozostawić mylnego wrażenia, zgodnie z prawdą muszę zaznaczyć, że zdecydowana większość zamówień składanych w ramach realizacji różnego rodzaju projektów, to dobrze przemyślane, osadzone w realiach kompletne realizacje. I tak w odniesieniu do sal tworzonych od podstaw, jak i do placówek uzupełniających posiadane wyposażenie.
Pokaż więcej wpisów z
Maj 2017